Nie warto brać za przykład obdarzonych niezwykłym darem osób, które legitymują się znajomością kilkudziesięciu języków – to wyjątki.

Należał do nich rekordzista Emil Krebs, który miał posługiwać się biegle sześćdziesięcioma ośmioma językami. Po jego śmierci naukowcy udowodnili, że wynikało to z pewnej zmiany w mózgu poligloty. Pewne szkoły językowe próbują przyciągnąć do siebie uwagę „metodą Krebsa”, nie należy im jednak ufać. Co nie znaczy, że nie można poznać naprawdę wielu języków. Przede wszystkim warto się zastanowić, w jakim celu chcemy się ich nauczyć. Jeżeli interesuje nas praca badawcza lub znajomość obcych literatur powinniśmy się skupić głównie na umiejętności czytania. Dużo łatwiej przyswajać sobie tekst niż tworzyć samodzielnie konstrukcje gramatyczne. W ciągu roku intensywnej pracy lub maksymalnie dwóch lat nauki w średnim tempie powinno się osiągnąć możliwość czytania w danym języku. Czyli w ciągu 10-20 lat może to być nawet kilkanaście języków, nie licząc tych egzotycznych. Podobnie jest w przypadku, jeśli interesuje nas jedynie rozmowa (a nie tworzenie tekstu).

Warto pamiętać, że łatwiej uczyć się języków z tej samej grupy. Np. opanowanie hiszpańskiego umożliwi nam szybsze nabycie znajomości francuskiego. Oba należą do rodziny romańskiej. Generalna zasada wyznawana przez językoznawców brzmi, iż im więcej języków znamy, tym łatwiej nam przychodzi nauka kolejnego (tym bardziej z tej samej rodziny). Poza tym Polacy szybciej uczą się języków słowiańskich, jak rosyjskiego albo serbskiego, które mogą przyswoić nawet w ciągu kilku miesięcy. Podsumowując, osoby zaangażowane w naukę języka mogą posługiwać się dziesięcioma językami lub nawet większą ilością. Na ogół jednak wykonują one pracę, w której poliglotyzm jest potrzebny (jak badania czy dyplomacja) i która ich do tego motywuje.